Mama i tata

Mniej więcej po 2-3 miesiącach spasowaliśmy w poprawianiu dziewczynek, że jesteśmy ciocią i wujkiem, same postanowiły do nas mówić mama i tata, więc tak już zostało – widocznie tego właśnie potrzebowały, więc już nie broniliśmy. Od teraz mogły do nas mówić jak chciały, to też mówiły, ja zostałem tatą, co mi w sumie bardzo pasowało a żona mamą.

Zdecydowanie zbliżyło to dziewczynki do nas, widać, że poczuły się przez to lepiej i pewniej. Pewnego dnia gdy przekomarzaliśmy się o coś, nie pamiętam już o co, w każdym razie ja miałem to w rękach a była chętna osoba, żeby to przejąć rzuciłem w żartach pytanie „A kto ty jesteś, że mam ci to dać?”, spodziewałem się odpowiedzi „Polak mały” lub podania imienia, usłyszałem za to bardzo ciche i nieśmiałe „Twoją córcią”. W tym momencie mało się nie poryczałem. No to została moją córcią 🙂 Nie broniłem się, nawet mi to przez myśl nie przeszło.

I jak starsza córeczka gdy już przeszła na mama i tata, to już z nich nie zeszła, tak młodsza się mieszała, raz mama, raz ciocia, raz tata, raz wujek, czasem mieszając obie formy w jednym zdaniu. Sama twierdziła, że ona chce tak do nas mówić, ale jej się myli – nic się nie dzieje, mów jak chcesz i tak jak ci serduszko podpowiada.

A gdzie nas odeślecie?!

Wyobraźcie sobie nasze miny, gdy przy planowaniu wyjazdów słyszeliśmy takie pytanie:
„A gdzie my wtedy będziemy mieszkać?”
Z nami! A niby gdzie?! Pakuj się, jedziemy rano.
No myślałem, że mnie szlag trafi gdy to pierwszy raz usłyszałem – fajne dzieci mają zdanie o dorosłych, którzy mają się nimi opiekować, nie ma co! No ale skąd one to biorą? Z doświadczenia!

I w ten sposób dzieci zobaczyły Morze Bałtyckie, stolicę, Beskidy, Tatry, Solinę, Malbork, Kraków i jeszcze wiele innych miejsc.

Kiedy nas odeślecie?!

To kolejne z pytań jakie nam dość często zadawały dziewczynki, wtedy nie wiedziałem dlaczego, teraz już jestem dużo bogatszy w wiedzę, jakiej nam PCPR poskąpił (powołanie się na RODO sprawia cuda jak chodzi o wydobywanie z urzędów dokumentów! 😀 )

Okazuje się, że przed przyjazdem do nas zmieniały miejsce zamieszkania średnio co 1,5 miesiąca, tyle prawnik naliczył się wniosków o rodzinę pomocową, gdzieś też tam po drodze były próby przywrócenia ich matce, nie mam pojęcia ile i na jak długo, więc wychodzi nawet, że częściej niż co 1,5 miesiąca.

A teraz zestawcie sobie tak częste zmiany opiekunów z tym co pisałem w temacie reaktywnych zaburzeń więzi RAD. To na pewno im pomogło, prawda?