Oskarżenia, oskarżenia…

Kilka słów o oskarżeniach w naszym kierunku kierowanych przez jedną z podopiecznych. Zostaliśmy uprzedzeni przez specjalistów, że tak będzie i jeśli nie poddamy dziecka terapii to z czasem będzie tylko gorzej i oskarżenia będą coraz cięższego kalibru. Takie jak poniżej rzucała 5-latka, wyobraźcie sobie jakie może rzucić dziewczynka powiedzmy 12-13-letnia i co za nie grozi…

Dlaczego mnie uderzyłaś?!

Takie właśnie pytanie zadała żonie młodsza z dziewczynek gdy ta podała jej rękę na parkingu. Wszystko fajnie, tylko młoda była na zajęciach z algorytmiki dla dzieci i podeszła do niej z prowadzącym zajęcia na parkingu.

Dziwna sytuacja, nie? Mina prowadzącego ponoć bezcenna, nie wiem, nie widziałem.

Tata połamał mi ręce!

Krzyknęła na całe gardło i wyciąga przed siebie obie całe i normalnie wyglądające rączki. A że zrobiła to między blokami na osiedlu, gdzie średnia wieku przekroczyła 60, to publika momentalnie przylgnęła do okien i zastanawiała się o co chodzi? Też bym podszedł do okna gdybym taki krzyk usłyszał z podwórka i też bym się zastanawiał widząc zdrowe dziecko.

Tego typu sytuacji było znacznie więcej, ale te dwie konkretne utkwiły mi w pamięci.

I teraz wystarczy ktoś życzliwy i cyk, procedura niebieskiej karty (o tym później) oraz udowadnianie, że się nie jest wielbłądem. I nie można będzie mieć do tego kogoś o to pretensji, wszak takie małe dzieci nie kłamią, a może jednak?