Przedszkole wcale nie pomaga

Szkolniaki do szkoły, przedszkolaki do przedszkola, jak ze szkolniakami problemu nie było poza „czemu muszę robić te zadaniaaaaa?”, tak z przedszkolakami pojawił się problem od powrotu z wakacji.

Mając obraz problemów i zachowań oraz nasilanie ich postanowiliśmy porozmawiać z przedszkolankami i wyjaśnić im jakie mogą pojawić się problemy i jak mniej więcej na nie reagować. Chodziło przecież zarówno o bezpieczeństwo samego dziecka jak i wszystkich innych w grupie. I, teoretycznie, wszystkim powinno na tym zależeć. Co mogło pójść nie tak?

Panie przedszkolanki z Przedszkola Publicznego nr 12 w Tarnowie po usłyszeniu o tym co się w domu dzieje stwierdziły jednogłośnie, że pewnie to my jesteśmy problemem, bo dziecko w przedszkolu jest grzeczne i żadnych takich zachowań nie ma. Co więcej całkowicie olały opinie lekarzy, bo przecież wiadomo, że pedagog ma większą wiedzę o psychice dziecka i mechanizmach radowych niż psycholog dziecięcy, psychiatra czy psychoterapeuta, który z dzieckiem rozmawia, nie? Co więcej stwierdziły, że to my staramy się z dziecka zrobić wariata, a to takie kochane i słodkie dzieciątko jest, bardzo się lubi przytulać i brakuje jej miłości, więc pewnie my jej w domu nie przytulamy skoro w przedszkolu tego pragnie.

A gdyby kochane panie przedszkolanki nie były takimi ignorantkami i chociaż spróbowały się dowiedzieć na czym zaburzenie młodej polega (a o czym informowaliśmy a na późniejszym etapie padła też propozycja od psychoterapeutki, że przyjedzie do Tarnowa i je wyszkoli jak z takim dzieckiem postępować), to by pewnie zauważyły (albo i nie, nie jestem pewien), że tak takie dziecko funkcjonuje: lepi się do kogokolwiek, nie respektuje żadnych barier a w stosunku do osób, z którymi wiąże jakąś relację robi się agresywne i kontrolujące. Ale po co się dokształcać?! Wygodniej jest oskarżyć!

Cierpiał na tym też mój syn, który chodził z małą księżniczką do jednej grupy, wracał do domu posiniaczony, podrapany, ale nikt nic nie widział, w momencie gdy dostał w głowę drzwiczkami od szafki na moich oczach od tejże cudownej i kochanej dziewczynki i się rozpłakał pani pilnująca dzieci w szatni jedynie stwierdziła, że ma nie płakać a młodą pochwaliła, że chciała mu pomóc. No super!

W pewnym momencie przestały nas w ogóle słuchać, nawet na dzień dobry ciężko było odpowiedzieć. Ale o przedszkolu będzie jeszcze później, wiele ciekawego będzie…

Pewnego dnia starsza z dziewczynek powiedziała coś ciekawego gdy podjechaliśmy pod przedszkole – że z przedszkola wyszła pani i robiła zdjęcia samochodu jakim przyjechaliśmy a gdy żona wracała z młodszą, to tamta chyłkiem uciekła. Wtedy nie wiedzieliśmy o co może chodzić, ale bardzo szybko wyszło, że pani przedszkolanka zbierała na nas haki.